Jesteś tutaj: Strona GłównaMitologiaMitologia Grecka

Mitologia Grecka

mitologia greckaMitologia Grecka obejmuje kulty i wierzenia starożytnych greków. Mitologia ta charakteryzuje się bogactwem swych mitów i ich różnorodnością, które są efektem połączenia wielu lokalnych tradycji i kultów (między innymi: attyckich, beockich, korynckich, kreteńskich, mykeńskich, tebańskich, tesalskich i trackich), a także wpływów małoazjatyckich (karyjskich, frygijskich) i orientalnych. Mitologia znana jest dziś poprzez literaturę starogrecką pochodzącą z około VIII wieku przed naszą erą, istnieją też inskrypcje z około XIV w. p.n.e. i dzięki znaleziskom archeologicznym.

Greckie społeczeństwo nie było zgodne co do swoich mitów, każde państewko, każda wieś podawała swoje własne wersje mitów. Mity nie są tylko i wyłącznie baśniami, ale przedstawiają jakieś odległe epoki, uzupełniają luki w historii, ale przede wszystkim wyznaczają jakiś poziom kulturowy. Zwyczaje, wierzenia, religia i zabobony jakiegoś ludu, którego historia zaczyna się wiele lat wcześniej, nie są wcale mitem, dlatego też bogowie i fantastyczne wyczyny herosów, z nadprzyrodzonymi zdolnościami były wytworem fantazji wzięły się jednak z prawdy, która przemawiała i przemawia do dzisiaj.

 

Narodziny Świata

 

Jak prawie w każdym micie na początku był CHAOS-ogromna otchłań, pełna siły twórczej, była nieuporządkowaną masą, ciężka (jeśli tak można powiedzieć o chaosie), ciemna mieszanina czterech żywiołów (ziemia, ogień, wiatr, woda). Otchłań ta dała początek wszystkim bogom, na początku wyłoniła się dwójka bogów (para królewska): Uranos (niebo) i Gaja (ziemia).

 

 

mitologia grecka

 

Na początku bogowie tworzyli bardzo udany związek, ale później jak Uranos został okaleczony przez własne dziecko Kronosa, Gaja związała się z Pontosem z tego związku na świat przyszli:

 

 

mitologia grecka

 

Po rządach Uranosa tron przejął Kronos, który zdetronizował ojca przy użyciu żelaznego sierpa: tym samym sierpem został później strącony przez Zeusa, swojego najmłodszego syna. Kiedy Kronos poślubił Reę zostało przepowiedziane, że jeden z jego synów pozbawi go tronu. Co roku połykał swoje dzieci: Hestię, Demeter, Herę, Hadesa i Posejdona, jednak gdy narodził się Zeus dostał do połknięcia kamień zawinięty w pieluszki zamiast Gromowładnego. Od Rei zabrali małego Zeusa kureni, którzy ukrywali go przed Kronosem na Krecie. Gdy Zeus dorósł, uratował swoje rodzeństwo i wspólnie z nim pokonał Kronosa. Zeus musiał wkrótce stawić czoło Tyfonowi - wężo-kształtnemu potworowi, którego zrodziła Gaja. Tyfonowi udało się początkowo obezwładnić Zeusa (zabrał mu sierp i odciął mięśnie nóg i ramion, a potem ukrył je w jaskini). Na pomoc Zeusowi przybyli jednak Hermes i Pan, i Zeus stanął ponownie do walki, powożąc rydwanem zaprzężonym w skrzydlate konie ścigał Tyfona piorunami, aż dopadł go na Sycylii i przywalił Etną.
Mitem teogonicznym jest opowieść o narodzeniu Ateny. Atena urodziła się z jego głowy w chwili, gdy przechadzał się nad jeziorem Triton. Hermes wezwał Hefajstosa, by ten młotem zrobił w głowie Zeusa otwór - w ten sposób Atena wyskoczyła z niej w pełnym uzbrojeniu.
Co do powstania ludzi istnieje kilka wersji. Jedna wersja mówi, o tym, że ludzie narodzili się z ziemi, jako jedni z jej najlepszych owoców. Druga opowieść mówi o ulepieniu pierwszego człowieka z gliny przez tytana Prometeusza. Według wersji pierwszej, pierwszemu człowiekowi było na imię Alalkomeneus. Według wyobrażeń o pośmiertnych losach ludzi, każda dusza po śmierci udawała się daleko na zachód i zstępowała do Tartaru, przechodząc przez wejście w gaju czarnych topoli nad rzeką Okeanos. Wręczała Charonowi - przewoźnikowi obola i brała się do wiosłowania. Na miejscu może trafić na Łąki Asfodelowe albo do Erebu. Szczęśliwcom udaje się dostać do Elizjum (Pola Elizejskie) lub nawet na Wyspy Szczęśliwe.

 

Bogowie Olimpijscy

 

AFRODYTA

Afrodyta

Afrodyta nie miała ani ojca, ani matki, pewnego dnia wyłoniła się z piany morskiej nieopodal Cypru. Afrodyta była boginią miłości, najpierw sama przeszła przez piękno i nieszczęście tego uczucia zakochując się w pięknym myśliwym Adonisie. Była przyzwyczajona do wygody. Wstawała codziennie rano o brzasku słońca, by towarzyszyć swojemu myśliwemu przy polowaniu. Kaleczyła swoje delikatne stopy o krzewy i ostre kamienie, jej szaty darły się w gąszczu leśnym. Pewnego dnia, pod cedrami na szczytach Libanu, Adonisa poszarpał dzik. Za późno przybyła bogini z pomocą. Adonis schylił głowę w jej białe ramiona i wyzionął ducha. Afrodyta polała krew kochanka nektarem i krew czerwona zamieniła się w kwiat zwany anemonem. Jednak bogini nie była pocieszona i poszła do Zeusa, by wyprowadził duszę jej kochanka i przyoblekł go w dawne piękno. Zeus spełnił prośbę bogini i odtąd Adonis spędzał sześć miesięcy przy Afrodycie, a na drugie sześć wracał do Hadesu. Adonis był czczony jako bóg. Święto Adoniów trwające osiem dni było zarazem smutne i wesołe. Przez pierwsze cztery dni opłakiwano jego śmierć przy sztucznym grobie, a przez resztę dni bawiono się czcząc zmartwychwstanie myśliwego.

W dawnych czasach Afrodytę przedstawiano jak wszystkie boginie w długiej sięgającej kostek szacie. W ręce miała jakiś owoc lub kwiat, a na jej stopach siedziały gołębie. Od IV p.n.e. pojawia się Afrodyta w sztuce greckiej naga lub w do połowy obnażona zwykle przy kąpieli lub jako Anadiomene co znaczy „wychodząca z morza” czyli gdy się rodzi. Najpiękniejszy posąg bogini miłości był dziełem ateńskiego rzeźbiarza Praksytelesa (IV wiek przed n. e.). Oryginał się nie zachował, lecz przetrwał w niezliczonych kopiach. Jej postać była odtwarzana z równym zamiłowaniem przez malarzy starożytnych, na freskach pompejskich widzimy ją łowiącą ryby na wędkę lub płynącą na muszli po morzu w otoczeniu małych Erosów.

 

APOLLO

apollo

 

 

Apolla był synem Zeusa i Latony. Miejscem jego narodzin jest wyspa Delos, a dokładniej pod drzewem palmowym. W dniu jego narodzin przyleciały do niego łabędzie i otaczając kołem wyspę zaczęły pięknie śpiewać. W tym czasie Delos miało zakwitnąć i z ponurej wyspy stać się piękną wyspą. Apollo był najpiękniejszym z bogów: wysoki, smukły, jasnowłosy, zachował dar wiecznej młodości i boskie przejrzyste oczy, które widziały daleko w głąb czasu i przestrzeni. Był bogiem wróżb i wyroczni, a odblask jego urody odgadywano w złotym obliczu słońca, którego był panem. Jako ten, który dawał jasnowidzenie był bogiem wieszczów, śpiewaków i poetów, którzy nosili jakby przydomek: „Dziatwa Apollina”. Jako bóg muzyki i poezji, kapelmistrz orkiestry olimpijskiej, był zwierzchnikiem muz, dziewięciu cór Zeusa i Mnemosyne (Pamięci):

 

 

 

Kalliope (Piękno lica) – muza pieśni bohaterskiej, trzymała rylec i tabliczkę do pisania;

Klio (Głosząca sławę) - muza zajmujące się historią i ma zwój pergaminu;

Euterpe (Radosna) - patronka liryki, gra na flecie;

Taleja (Rozkoszna) - muza komedii;

Melpomene (Śpiewająca) - muza tragedii;

Terpsychora (Kochająca taniec) - muza tańca;

Erato (Umiłowana) - grywa pieśni miłosne;

Polihymnia - zsyłająca natchnienie tym, którzy piszą hymny i pieśni pobożne;

Urania(Niebiańska) - dźwigająca globus astralny, bo jej dziełem jest
gwiaździarstwo;

Apollo był nazywany zbawcą ponieważ w cierpieniu wspierał ludzi, ratował z nieszczęścia, śmierć odwracał, zbrodniarzom grzechy odpuszczał. Był lekarzem duszy i ciała. Dziwną rzeczą jest jednak, że do każdego, do kogo Apollo się przywiązał, tego spotykało jakieś nieszczęście. Miał Apollo serdecznego przyjaciela w młodym Hiakintosie, którego uczył strzelać z łuku i grać na cytrze. Zefir bóg łagodnego wiatru pokochał chłopca i nie mógł znieść, że poświęca więcej czasu dla Apolla. Pewnego dnia Zefir nadał swoim wiatrem lot dyskowi wyrzuconemu przez Apolla tak, iż zadał śmiertelny cios młodzieńcowi. Apollo przy pomocy ziół próbował wrócić życie młodzieńcowi, ale na próżno. Z krwi młodzieńca wyrósł kwiat zwany dziś hiacyntem.

 

ARES

AresAres syn Zeusa i Hery, będąc młodym nie wyjawiał żadnych zdolności, dlatego oddano go pod opiekę jednemu z tytanów. Mistrz młodego boga sam był praktycznie do niczego, dlatego angażował Aresa przede wszystkim do ćwiczeń fizycznych i wpajał mu do głowy, że najpiękniejszym zajęciem jest wojna. Ares polecił Hefajstosowi wykucie całego arsenału mieczy, tarcz i włóczni, po czym zszedł na ziemię. Ludzie nie znali dotychczas wojennego rzemiosła. Zabijali się nawzajem nadal nieumiejętnie. Podczas sporów głównym narzędziem ataku były kije lub kamienie. Najzacieklejsze kłótnie kończyły się kilkoma guzami. Dopiera Ares nauczył ich bezinteresownego bohaterstwa i stali się okrutni. Zaczęli produkować broń na wzór tej, którą otrzymali od Aresa i stawali się wojownikami i żołnierzami. I to właśnie wtedy wojna nabrała właściwego znaczenia. Zorganizowane okrucieństwo było zajęciem pięknym, zaszczytnym i korzystnym. Pewnego dnia Ares znikł bez śladu i znalazł go dopiero Hermes, który wszystko umie wyśledzić, znalazł go w ciemnym lochu, gdzie został uprowadzony przez dwóch zbójów. Przesiedział tam piętnaście miesięcy w wielkiej nędzy i pohańbieniu. Długo nie pokazywał się na Olimpie. Upodobał sobie Trację, kraj dzikich gór i jeszcze dzikszych ludzi którym opowiadał o wojnie, o swoim męstwie i swojej sile. Atena czuła do niego nieprzepartą odrazę. Szukała z nim kłótni, aby go pokonać i upokorzyć. Raz zadała mu groźną ranę „w dołek brzucha” gdzie końce pasa schodzą się ze sobą. Ares raniony tak wrzasnął, jakby wrzeszczało dziewięć lub dziesięć tysięcy mężów i wzniósł się do nieba niczym chmura ciemna. Tam zasiadł obok Zeusa i wskazując na krew nieśmiertelną, co lała się obficie z rany, zaczął się skarżyć na ludzi i na Atenę. Grecy czuli do niego to samo uczucie co jego ojciec. Nie stawiali mu pięknych świątyń jak innym bogom, poza kilkoma przydrożnymi kaplicami. Był przedstawiany przez sztukę jako młody mężczyzna często z brodą i w pełnej zbroi, częściej nagiego i bez zarostu. Najpiękniejszym z zachowanych posągów jest Ares Ludovisi: siedząc założył nogę na nogę i ręce wsparł na głowicy miecza, spod nóg wychyla się mały Eros i figlarnie spogląda ku zamyślonemu Aresowi. Jest to jakby ilustracja do słów filozofa Arystotelesa: „Wojownicy, są przeważnie bardzo kochliwi".

 

 

ARTEMIS

 

ArtemisArtemis to bliźniacza siostra Apollina. Nie miała zamiaru kiedykolwiek wychodzić za mąż i do końca została dziewicą jak Atena. Była królową lasu. Czczono ją na Peloponezie jako bogini płodu i śmierci zarazem. Poświęcone jej były źródła, rzeki i moczary, a imię jej sławiono i wśród uprawnych żniw w dolinach i wśród lasów na wyniosłościach Tajgetu. Użyczała błogosławieństwa roślinom, zwierzętom i dzieciom, które jej polecano. Była oparciem dla rodzących kobiet wspomagając je. W Sparcie corocznie przed jej ołtarzem ćwiczono chłopców, tak żeby krew tryskała na posąg bogini. Była to pamiątka jeszcze z tych czasów, kiedy Artemidzie, jako bogini śmierci, składano krwawe ofiary z ludzi. Mieszkańcy Taurydy (dzisiejszego Krymu) prawdopodobnie w czasach historycznych zabijali jej w ofierze schwytanych na wybrzeżu cudzoziemców. Podobnie jak Apollo była dobrą i miłościwą boginią. Modlono się do niej o zdrowie dla bliskich osób. Na jej pachnących ołtarzach dziewice składały pukle włosów, a panny młode w dzień ślubu ofiarowywały jej zabawki dziecinne. Artemidę przedstawiano jako łowczynię w krótkiej, niedbale przepasanej sukience. Nogi i ręce miała bez odzienia, na plechach kołczan z strzałami i w ręce łuk. W włosach błyszczy jej diadem w kształcie półksiężyca. W Efezie natomiast, na wybrzeżu Azji Mniejszej, stała świątynia pod wezwaniem Artemidy, którą tam przedstawiano zupełnie inaczej: jako matkę wszego stworzenia, o stu piersiach. Nie była to Artemida, lecz bóstwo azjatyckie, które kult Grecki tam mieszkający przejął od sąsiadów i przemianował nazwę rodzimą. W Atenach, w Epidauros i na wyspie Delos nosiła Artemis przydomek Hekate (W dal godząca).

 

 

ATENA

 

AtenaAtena jest boginią mądrości. Przyszła na świat w dziwny sposób. Jest kilka wersji, najpopularniejszą jest ta, w której Zeusa rozbolała głowa i wezwał Hefajstosa by ten toporem rozciął czaszkę Zeusowi. Gdy bóg kowali uczynił polecenie Zeusa wyskoczyła mu z głowy Atena w pełnej zbroi. Była najukochańszą córką Zeusa. Stawiał ją wysoko na radzie bogów i cenił sobie jej zdanie, nawet pozwalał używać jej potężnej broni - piorunu. Była surową i niedostępną dziewicą. Miała olbrzymią postawę, olbrzymiej siły i niezłomny hart. Do głowy jej nie przyszła myśl o miłości i o małżeństwie. Zajmowała się wszystkim i wszystko ją zajmowało. Wynalazczyni wielu pożytecznych rzeczy, a filozofowie uważali ją za swoją patronkę. Gałąź z poświęconego jej drzewa oliwnego stała się symbolem zgody między zwaśnionymi. Ateńczycy widzieli w swojej bogini idealne uosobienie samych Aten i najdoskonalszy wyraz wszystkich cnót ateńskich. Dawano jej rozmaite przydomki ze względu na jej rozliczne zajęcia. Zwano ją Ergane, czyli Pracownicą, Polias - czyli Patronką Miast, Promachos czyli Panią Zastępów; Pallas czyli Panną, jak to imię objaśnia geograf grecki Strabon, mówiąc: „urodziwą i świetnego rodu pannę zowie się u Hellenów: pallas".Lecz najmilsza była dla niej nazwa Partenos - Dziewica. Atenie - Dziewicy zbudowano w Atenach świątynię, Partenon, której wspaniałe ruiny do dziś się zachowały. W świątyni był posąg Ateny, roboty Fidiasza, równie kosztowny jak jego Zeus olimpijski: cały ze złota i kości słoniowej, wysoki na dwanaście metrów. Bogini stała opierając się lewą ręką na tarczy, spod której wychylał się wąż, a w prawej dłoni trzymała skrzydlatą boginię zwycięstwa, Nike. Na głowie miała hełm ozdobny, a ubrana była w długą szatę opadającą do stóp w poważnych fałdach. Była to postać pełna szlachetności, siły i majestatu, tak jak ją widzimy w licznych zachowanych posągach. Ptakiem poświęconym Atenie była sowa, do dziś symbol wiedzy i mądrości. Mając w dostępie wszystkie miasta Greckie najbardziej ukochała to, które wzięło nazwę od jej imienia. W Atenach znajdowały się jej najwspanialsze świątynie i tam też odbywały się najhuczniejsze święta bogini. Ateńczycy obchodzili od niepamiętnych czasów, w porze żniw, z początkiem sierpnia, Panatenaje. Były one pierwotnie świętem chłopskim, aż król Pizystrat (VI wiek przed n. e.) uczynił z nich naczelną uroczystość ateńską, sprawianą co cztery lata z wielką wystawnością. W czasie Panatenajów odbywały się wyścigi na wozach, zapasy atletów i koncerty muzyczno-wokalne. Ze wszystkich stron zjeżdżali się artyści i występowali w Odeonie, wielkim gmachu koncertowym, u stóp skały Akropolis. Zwycięzcy otrzymywali pewną ilość oliwy wyciskanej ze świętych oliwek Ateny i przechowywanej w malowanych dzbanach. W ostatnim, dziewiątym dniu Wielkich Panatenajów odbywały się w Zatoce Salamińskiej wyścigi żeglarskie. W blaskach sierpniowego słońca uwijały się roje łodzi i drobnych stateczków. Na słabym wietrze furkotały żagle mieniąc się wszystkimi barwami. Piękne święto zamykano obrazem, pozostającym na długo w pamięci - radosną wizją lazurowego morza, złotego słońca i cichego, pogodnego błękitu - nieba.

 

CHARYTY

 

Charyty były boginiami pogodnego wdzięku i radosnych uroków. Dzięki nim powstało wszystko, co miłe i nadobne. Młodzi mężczyźni i dziewczęta zawdzięczali im swoją urodę, a źródła, które miały czystą i przejrzystą wodę były oznaką kąpieli charyt. Były mistrzyniami w przygotowaniu biesiad i uczt bogów na Olimpie. Upiększały życie człowieka i bardzo lubiły towarzystwo boga wina, Dionizosa, i to właśnie na ich cześć zazwyczaj wznoszono pierwszy toast przy stole. Bardzo lubiły śpiew i dlatego często przebywały z muzami Apolla jak i z samym Apollinem. Służyły Afrodycie, codziennie po porannej kąpieli bogini namaszczały ją olejkiem i przygotowywały świeże, pachnące szaty i wkładały wieniec z kwiatów na jej głowę. Prastary kult charyt istniał w mieście Orchomenos. Przez długie wieki nie miały one tam innych posągów prócz nie obrobionych kamieni, które były w wielkim poszanowaniu; gdyż opowiadano o nich, że niegdyś spadły z nieba. Charitezje - święto obchodzone ku czci tych bogiń, nieodłączną częścią święta były popisy muzyczne i zabawa taneczna przez całą noc, a po wszystkim ludzie otrzymywali ciastka pszeniczne z miodem. Zwykle wymieniano trzy charyty: Eufrozyne, Taleja, Aglaja. Były przedstawiane jako cudowne dziewczęta, o pięknych strojach, później przedstawiane były nago. Przeważnie trzymają się za ręce jakby tańczyły lub zamierzały to robić. W Atenach u wejścia na Akropol stała grupa charyt, dzieło Sokratesa, z czasów, gdy filozof zajmował się jeszcze robotą rzeźbiarską w pracowni swego ojca. Jako atrybuty mają: różę, mirt, instrumenty muzyczne, jabłko lub flakonik z wonnym olejkiem, czasem kłosy lub maki.

 

Charyty

 

EROS

 

ErosWyobrażeń co do Erosa było bardzo dużo, raz wyobrażano go sobie jako figlarnego chłopca, który z małym łukiem i strzałami lata zabiegany po świecie na motylich skrzydłach, a raz jako potężnego i wielkiego boga. W Tesipiach czczono go pod postacią nie obrobionego głazu, który był największą świętością w tym mieście i wierzono, że Eros jest synem boga urodzajów, Hermesa, i podziemnej bogini Artemis. W późniejszych czasach twierdzono, że Eros jest synem Afrodyty i nie oddala się zbytnio od bogini. Jest uważany za najmłodszego z bogów, nie miał czasu by dojść do wieku mężczyzny i pozostał małym i figlarnym chłopcem. Zeus chciał uśmiercić bożka zaraz po narodzeniu, lecz Afrodyta ukryła go w lesie, gdzie był żywiony mlekiem lwicy i tygrysicy. Były to plotki, które wymyślali o nim zawiedzeni w miłości, oskarżając go, że ich serca przeszył jadowitą strzałą. Jednak zazwyczaj mówiono o nim, że ozdabia życie ludzkie najpiękniejszymi uczuciami jakie mogą poczuć.

 

 

HEFAJSTOS

 

HefajstosHefajstos jest najpracowitszym z bogów. Jest bogiem ognia, uznawany za dźwignię wszelkiego postępu technicznego. Kochał ludzkość i nauczył ich obróbki metali i tworzenia dzieł sztuki. Czczono go szczególnie na wyspie Lemnos. Tam najprawdopodobniej znajdował się najstarszy ośrodek kultu Hefajstosa. Wiązano go z wulkanem na tej wyspie, który wygasł dopiero w czasach Aleksandra Wielkiego. Lemnijczycy wierzyli, że właśnie w sercu tej góry znajduje się przepiękna kuźnia Hefajstosa. Na cześć Hefajstosa odbywały się Lampadoforie - bieg z pochodniami. Piesi i konni nieśli pochodnie i zwyciężał ten kto z płonącą pochodnią pierwszy dobiegł do celu. Składano bogu ognia ofiary całopalne. W sztuce przedstawiano Hefajstosa jako umięśnionego mężczyznę z brodą, siedzącego, bo miało to ukryć jego kalectwo. Zazwyczaj jest przedstawiany z narzędziem typowym dla kowala, najczęściej jest to młot. Bóg-kowal jest uważany za samotnika ponieważ rzadko bywa na przyjęciach u Zeusa. Hefajstos jednak nie czuł się samotnie i dnie i noce spędzał na pracy wraz z cyklopami w swej kuźni kryjącej się na wyspie Lemnos lub w wnętrzu Etny. Wykuwał pioruny dla Zeusa, a każdy kto chciał mecz, tarczę, zbroję ze złota poszedł do niego z wiedzą, że kulawy bóg nie ma w zwyczaju odmawiać. W wolnym czasie (którego było mało) zabawiał się jubilerstwem tworząc berła dla królów i biżuterie dla bogiń Olimpu, a one nigdy jej nie miały dosyć. Wszystko, co wychodziło z jego rąk, było piękne i misterne. Czasem zaś wykonywał rzeczy wręcz cudowne: niewolnice ze złota, które poruszały się jak żywe; fotele, które same biegały na salę rady bogów. Pewnego czasu dwaj cyklopi zawitali do bram Olimpu mówiąc, że przynoszą dar dla królowej nieba od samego Hefajstosa. Hera kazała ustawić krzesło, które przynieśli cyklopi w jej pokoju. Usiadłszy na nim jakby takie kleszcze ją pochwyciły i nie mogła wyjść, w końcu sam „boski mechanik” musiał przyjść by ją uwolnić. Kochał matkę i wstawił się za nią, gdy Zeus powiesił Herę za ręce u szczytu Olimpu za co został zrzucony przez Zeusa z Olimpu na wyspę Lemnos. Zaopiekowała się nim bogini morska Tetyda i zaniosła do swego domu z korali. Przez dziewięć lat tak żył, aż zapomnieli o nim i ojciec, i matka, i cały Olimp. Wszyscy byli przekonani, że zginął gdzieś w przestworzach oceanu. On zaś nie chciał wracać do świata, z którego tak boleśnie go wygnano. Dopiero Bachus, bóg wina, spoił go raz, wsadził na osła i sprowadził na Olimp. Radość wśród bogów była ogromna bo widzieli w nim doskonałego towarzysza, zabawnego, a jak była potrzeba to i mądrością się wykazał. Wiedzieli, że wszystko może naprawić i wszystko może zrobić na nowo. Zeus chcąc mu wynagrodzić to co zrobił dał mu za żonę najpiękniejszą boginię-Afrodytę. Ale nie było to szczęśliwe małżeństwo. Bogini piękności nie mogła się pogodzić z trybem życia swego męża. Ona lubiła świat bogów i ludzi, on tylko swoją kuźnię, ona chciała być wszędzie tam, gdzie wesele i pląsy, on poza pracą nie znał innych rozkoszy; wyrabiał jej najcudowniejsze klejnoty, a sam chodził jak ostatni niewolnik, wiecznie osmolony i brudny. Nie pomyśleli jednak, że Hefajstos niegdyś był piękny i młody jak wszyscy bogowie, a później stał się opuszczony i ponury. Poślubiając najpiękniejszą boginię zauważył, że jest brzydki i to sprawiło, że miał dystans do wszystkiego.

 

HERA

 

HeraHera jest królową nieba, żona Zeusa. Wysoka dumna obleczona w suknię z fałdami, na głowie ma diadem z gwiazd. Posiada ciemnie, rozkazujące, surowe oczy. Mało się działo wedle jej woli, Zeus ulegał jej często, ale nie zawsze, raczej aby uniknąć kłótni, do której Hera była skora. Gdy mu brakowało cierpliwości, dawał jej odczuć swą wyższość w sposób nieco gwałtowny. Raz związał jej ręce złotym łańcuchem i przypiął do szczytu Olimpu, a żeby było trudniej do nóg zawiesił dwa kowadła. Została uwolniona dopiero na prośbę bogów. Nie znosiła żadnych negatywnych uwag co do jej urody. Nie lubiła jak mówiono, że królowa nieba powinna być najpiękniejsza na świecie. Poeci w bojaźni i chcą się jej przypodobać wychwalali jej białe ramiona i ciemnobłękitne oczy. Ale kobiety miały na jej temat inne zdanie. Córki króla Projtosa mówiły głośno, że jej nie ustępują w piękności. Hera zesłała na nie szaleństwo i uciekły do lasu pasąc się na łąkach między krowami, uważały siebie za krowy. Inne dziewczęta zostały zamienione w schody prowadzące do świątyń. Białoramienna bogini była patronką niewiast. Do niej modliły się panny w dniu ślubu, ona opiekowała się macierzyństwem i niosła pociechę wdowom. W Olimpii, gdzie stała jedna z najstarszych świątyń Hery, odbywały się co pięć lat igrzyska dziewcząt. W krótkich koszulkach, z rozpuszczonymi włosami, biegły do mety walcząc o nagrodę, którą była gałązka oliwną i kawał pieczeni ze zwierząt ofiarnych. W każdym mieście stała świątynia Hery, kaplica lub ołtarz. W czasach pierwotnych jej wizerunkiem był prosty słup lub belka. Później przedstawiano ją jako poważną matronę o majestatycznej urodzie. Tak ją wyrzeźbił Poliklet w kolosalnym posągu, który stał w świątyni Hery w Argos. Bogini siedziała na tronie trzymając w jednej ręce jabłko granatu, symbol płodności, w drugiej berło z kukułką, ptakiem jej poświęconym.

 

 

HERMES

 

HermesHermes, syn Zeusa i Mai, urodził się nad ranem na górze Kyllene w Arkadii. Szelmostwa uczyniły Hermesa bogiem złodziei. Ledwo bowiem wszedł na Olimp, już nazajutrz Ares chodził bez miecza; Posejdonowi gdzieś przepadł trójząb, którym zwykł się podpierać! Afrodyta przy rannej toalecie zauważyła brak przepaski na biodra; Hefajstos nigdzie nie mógł znaleźć obcęgów. Wszystko to kradł Hermes. Wszyscy bogowie lubili Hermesa choć nie jeden był ofiarą jego figlarnych zabaw. Wprowadzał do Olimpu tyle młodości i wdzięku, że gdyby go zabrakło Olimp byłby ponurą kwaterą bogów. Zeus mianował go swoim ambasadorem, posłem i gońcem. Zeus trafił w dziesiątkę z wyborem swojego posłańca. Szybkonogi bożek był sprytny, chytry, dyskretny i posiadał świetną orientację. Z biegiem czasu inni bogowie zaczęli korzystać z jego usług i musiał sobie sprawić buty z małymi skrzydełkami by wszystkiemu podołać. Hermes był wynalazcą ćwiczeń gimnastycznych. Uważano go za patrona palestry i gimnazjum , gdzie młodzież w codziennych ćwiczeniach pielęgnowała zdrowie i siłę ciała. Na placach publicznych, w sądach i zgromadzeniach ludowych czczono go jako boga wymowy, bo był chytry i potrafił przekonać innych. Kupcy widzieli w nim szczególnego swego orędownika i nieraz można spotkać posągi Hermesa trzymającego w ręce woreczek z pieniędzmi. Hermes miał wszędzie świątynie, ołtarze i posągi, ale najbardziej czczono go w Arkadii, gdzie była, góra Kyllene, miejsce jego urodzenia. Arkadowie widzieli w nim główne bóstwo pasterskie, które troszczy się o zdrowie i paszę owiec i kóz. Obchodzono ku jego czci święto połączone z igrzyskami i przedstawiano go jako dobrego pasterza z barankiem na ramionach.

 

 

 

ZEUS

 

Zeus to imię najwyższego i najpotężniejszego boga w Grecji. Władca błyskawic i piorunów. Był Bogiem o zmiennym jak niebo charakterze i co chwila innym obliczu. To on według mitologii zsyłał deszcz i śnieg. Wśród gromów i burzy objawiała się jego potęga jako władcy, który gromadzi czarne kłębowiska chmur, huraganem podnosi ołowiane fale morza, rozmiata piasek ziemskich dróg i otwierając upusty niebieskich wód, na szczytach gór zapala ognie grzywiaste. Wyobrażenie, jakie mieli Grecy o Zeusie; zmieniało się z postępem cywilizacji helleńskiej. Gdy jeszcze ludzie byli barbarzyńcami cenili w nim tylko i wyłącznie siłę i moc niszczenia. Później był przyozdabiany przeróżnymi cechami co uczyniło z niego doskonałego boga bogów. Zeus był opiekunem praw, a ze szczytów swojego tronu, na którego stopniach siedziała bogini Sprawiedliwości, przestrzegał świętości przysięgi, którą ludzie składali wznosząc ręce i oczy do nieba i wymawiając jego imię. Dobry i łagodny, otaczał opieką wszelką pracę ludzką. Na złotych szalach ważył losy śmiertelnych i wedle wskazań jej wagi zsyłał dobro i zło, dolę lub niedolę.

 

 

Zeus

 

 

 

Bogowie Ziemscy

 

 

ASKLEPIOS

 

AsklepiosMłody bóg poznał sposób wskrzeszania zmarłych. Ludzie dowiedzieli się, że ktoś ma moc pokonać śmierć co im się wydafont-size: medium;wało nieprawdopodobne. Umarli zaczęli wracać do swoich domów i wtem spostrzeżono, że ta sztuka jest niebezpieczna. Bogowie również uważali, że to narusza porządek rzeczy. Wówczas Zeus zabił go piorunem. Cześć Asklepiosa, jako boga-lekarza, z Tesalii rozszerzyła się stopniowo po całej Grecji. Odrzucili wszelkie podania na temat śmierci swego ukochanego boga i wierzyli, że żyje nadal pod postacią węża obdarzonego ludzką mową. Świątynie Asklepiosa stały zwykle w pewnej odległości od miast, na wzgórzach, pośród gajów świętych, w okolicy suchej, zaopatrzonej w czystą wodę źródlaną. W sztuce nie raz przedstawiano go jako węża, a później jako mężczyznę z brodą o rozumnym i zamyślonym obliczu. W ręce miał laskę po której wił się wąż, a na jego ciele spoczywał płaszcz. Obok niego spotyka się jego córkę Higieję.

 

 

 

DEMETER

 

Demeter

 

W Arkadii istniał wizerunek Demeter, głowę miała końską w jednej ręce miała gołębia w drugiej delfina. W wierzeniu starożytnych greków była stwórcą wszystkich ptaków i ryb, w zasadzie całej otaczającej nas przyrody. Gdy jakikolwiek Grek wymawiał słowo „przyroda” nie miał na myśli tylko pola, lasy, łąki, ale też czuł tą majestatyczną moc, która sprawia, że wszystko się odradza. A więc Demeter była boginią życia, jak znów Persefona (zwana często: Korą, „córka") boginią śmierci. Atrybutami Demetry i Persefony są kłosy i maki, narcyz i jabłko granatu. Wyobrażana była Demeter jako poważna bogini o oczach pełnych zadumy; na głowie ma wieniec z kłosów, a w ręce trzyma pochodnię; powłóczysta szata opada jej do stóp. Przedstawiano ją w podartej szacie z rozpuszczonymi włosami pełnymi pyłów. Z wyschniętymi kłosami zboża w reku i zwiędłe kwiaty maków.

 

 

 

DIONIZOS

 

Syn Semele (córki króla Kadmosa) i Zeusa. Wychowywany przez nimfy góry Nysy, która leży w Arabii Szczęśliwej. Dionizos jest pierwszym bogiem, który żył na ziemi. Był dobry dla każdej istoty. Wydobył z ziemi latorośli i chodząc po całej ziemi uczył ludzi jej uprawy. Wierzono, że przez zimę śpi, a wiosną się budzi i ludzie świętowali zarówno jego sen jak i przebudzenie. W Elis i w Argos niewiasty wczesną wiosną, wywoływały go z morza śpiewaniem hymnów, a w Delfach, gdzie jego kult był prastary, istniała piękna ceremonia mistycznego zmartwychwstania. Corocznie, około zimowego przesilenia, gdy zaczyna dnia przybywać - kapłanki zbierały się nocą w świątyni, w której był „grób Dionizosa", z pochodniami w ręku otaczały jego ołtarz, śpiewały i tańczyły, budząc w ten sposób boga ze snu zimowego. Zdaje się, że pojmowano to jako „boże narodzenie", albowiem jednocześnie kapłanki huśtały w świętych jasłach jakiś symboliczny obraz. Do niedawna panowało przekonanie, że Dionizos był w Grecji zjawiskiem nowym, że przybył do niej gdzieś z Tracji czy Frygii (Azja Mniejsza), dziś jednak, po odcyfrowaniu tabliczek glinianych z epoki mykeńskiej (XV-XIII w. p.n.e.), ten pogląd uległ zmianie. Na tych tabliczkach, o sześć wieków starszych od Homera, pojawia się imię Dionizosa wśród innych znanych bogów - Zeusa, Hery, Ateny, Apollina - co dowodzi, że nie był on późnym przybyszem. Może jednak podania o Penteusie i córkach Minyasa przechowały pamięć czasów, kiedy sprzeciwiano się wprowadzaniu szalonych obrzędów dionizyjskich, może ten sprzeciw zrodził się w kołach arystokracji rycerskiej w momencie, kiedy pod obcym wpływem dawny bóg zmienił swój charakter - nie widzimy bowiem, żeby od początku, w dobie mykeńskiej, był bogiem winnic. Tragik ateński Eurypides tak go sławił: „Dionizos jest bogiem rozkoszy. Panuje pośród uczt i wieńców kwietnych. Dźwiękiem swojej fujarki roznieca tańce wesołe. Z niego rodzą się śmiechy szalone i on rozprasza czarne troski. Jego nektar płynąc na stołach bogów zwiększa ich szczęście, a ludzie czerpią z jego radosnej czary sen" Wielkiej czci doznawał w Atenach, gdzie pod jego wezwaniem odbywały się cztery ważne święta:

Małe (czyli wiejskie)
Dionizje jesienią - święto winobrania
Lenaje w styczniu - święto wytłaczania wina
Antesterie z końcem lutego - święto otwierania beczek z młodym winem, które wówczas próbowano.
Wielkie (czyli miejskie)
Dionizje w końcu marca i z początkiem kwietnia.



DionizosTe ostatnie były najokazalsze. Wypadały w porze, kiedy na krótki czas twarda i sucha ziemia attycka, zwilżona wiosennymi wodami, zieleni się i zakwita. W pierwszy dzień świąt, po złożeniu ofiary, śpiewano uroczystą pieśń, zwaną dytyrambem. Od rana do późnej nocy przeciągały ulicami gromady ludzi uwieńczonych bluszczem. Każdy niósł kubek albo dzban wina, przepijano do siebie, witano się świętym okrzykiem Euoe, nucono piosnki wesołe i rubaszne. Nazajutrz o świcie ruszała procesja z Lenajonu, małej świątyni Dionizosa na południowym stoku Akropolis, gdzie znajdował się prastary drewniany posąg boga. W pochodzie niesiono ową szacowną świętość do kaplicy Dionizosa za miastem, skąd odprowadzano go z powrotem do Lenajonu pod wieczór, przy czerwonym świetle pochodni. Od połowy VI wieku przed n, e. podczas Wielkich Dionizjów odbywały się przedstawienia teatralne.


Najstarszymi wizerunkami Dionizosa były proste słupy, na które zwykle nakładano brodatą maskę i ubierano je w szaty. Dionizos brodaty, w stroju powłóczystym, tak zwanej bassara (stąd Dionizos Bassareus), panuje w całej sztuce greckiej do IV wieku przed n. e. Odkąd zaś Praksyteles przedstawił Dionizosa jako młodzieńca bez zarostu, nagiego, z przerzuconą tylko skórą jelonka - typ ten stał się powszechny. W tysiącach posągów, płaskorzeźb i malowideł widzimy Dionizosa młodzieńczego, pięknego, świeżego, o dziwnie miękkich, jakby wypieszczonych kształtach, w wieńcu z bluszczu lub z liści winogradu, z tyrsem, z kiścią winogron lub dwuusznym pucharem (kantaros). Wypoczywa w cieniu winnej latorośli albo jedzie na wozie zaprzężonym w lwy lub tygrysy. Zwykle ma przy sobie panterę, lamparta, tygrysa i czasem pochyla się ku nim, aby dać im pić wino z dzbana Składano mu w ofierze kozła lub zająca, czyniono obiaty z wina zmieszanego z wodą.

 

 

HESTIA

 

HestiaNajświętszym miejscem w domu każdego Greka było ognisko. W czasach najdawniejszych stało ono w głównej świetlicy w megaronie, między czterema słupami, a dym uchodził przez otwór w pułapie. Każdy przybysz, gość lub zbieg, o ile nie był pewny dobrego przyjęcia, chwytał się brzegu ogniska i to wystarczało, aby go uważano odtąd za stojącego pod opieką bogów. Nie wolno go było zabić ani w jakiś sposób skrzywdzić: był bezpieczny, jakby znajdował się w świątyni. Tę tak zwyczajną kupę cegieł, kamieni i zardzewiałych rusztów zmieniała w dostojny ołtarz obecność bóstwa. Opiekunką tej świątyni domowej była Hestia, najstarsza córka Kronosa i Rei, siostra Zeusa i Hery. Hestia ślubowała dziewictwo i nie miała własnej rodziny. Strzegła wszystkie rodziny. Gospodynie domu miały szczególne nabożeństwo do swej patronki. Przez całe życie oczekiwały od niej wszelkich dobrodziejstw, a umierając zlecały jej opiece swoje sieroty. Tak zaś wielkie i ogólne było poszanowanie tej dobroczynnej bogini, we wszystkich modlitwach jej imię kładziono na pierwszym miejscu. Ilekroć kto wyjeżdżał z domu, prosił Hestię, żeby dała mu wrócić szczęśliwie do progów rodzinnych; gdy wracał, witał ją modlitwą dziękczynną. Każde dziecko w piąty dzień po narodzeniu obnoszono dokoła ogniska, oddając w opiekę Hestii, a była to doniosła uroczystość, połączona z nadaniem imienia. Hestia nie potrzebowała i nie chciała żadnych świątyń, dla niej świątynią był dom, a ołtarzem ognisko, a każdy strzelający płomyk z ogniska był jej uosobieniem. Dlatego posągi jej są bardzo rzadkie. Przedstawiana bywa jako poważna niewiasta, w postawie siedzącej lub stojącej; w szatach matrony, zawsze spokojna, o łagodnym spojrzeniu.

 

 

NIMFY

 

Nimfa (z greckiego dziewczyna) była istotą pomiędzy człowiekiem, a bogiem. Nimfy było obdarzone niezwykle długim życiem, ale jednak kiedyś nadchodził czas i umierały. Przebywając między ludźmi i dzieląc jego troski lepiej zrozumiały ludzi niż ich Olimpijscy „pobratymcy”. Były jakby takimi dobrymi duszkami, na opuszczonych grobach sadziły kwiaty, doprowadzały spragnionych do źródeł wody, uczyły śpiewu i grana pasterzy, trzodom dawały paszę i róże tego typu rzeczy. Były uosobieniem wszystkiego, co miłe, wdzięczne, wrażliwe, delikatne w przyrodzie. Poświęcane im były piękne źródła, ponieważ woda była ich prawdziwym żywiołem. W skalistej Grecji źródło było czymś boskim, jeśli spragniony wędrowiec odnalazł to źródło dziękował Nimfom za to, a one trzymały źródła w czystości. Zdarzały się też źródła lecznicze dlatego Nimfy były uważane za boginie zdrowia. Obdarowywały też darem jasnowidzenia i same umiały patrzeć w przyszłość. Gdy źródło zostało zanieczyszczone przez mordercę krwią niewinnej ofiary Nimfa przenosiła się w inne miejsce, do innego źródła. Były to bowiem istoty czyste, kochające życie, nienawidzące zła, i mówiono o nich, że pierwotnych dzikusów oduczyły ludożerstwa. Mieszkały albo w samych źródłach, albo w grotach. Pod dachem z szarego listowia oliwki biegło wejście do pieczary, zwrócone na północ, którędy szli ludzie i przylatywały pszczoły, mające we wnętrzu swoje ule. Wodne nimfy nazywane były n ajadami. Oprócz nich była jeszcze mnogość niezmierna innych nimf:

oready - mieszkały w górach
lejmoniady - na łąkach wilgotnych
driady - wśród lasów
hamadriady - w samych drzewach.

Nimfy nie miały własnych świątyń, posągi ich ustawiano w grotach, a na drzewach im poświęconych zawieszano rozmaite dary wotywne. Żołnierz wracający z wojny ofiarowywał hełm lub dzidę, rybak sieć, panny młode, wychodząc za mąż, oddawały nimfom lalki, którymi bawiły się w dzieciństwie. Najżarliwiej czcili je wieśniacy, składający im w ofierze pierwociny z trzód i pól, zwyczajne kozy i jagnięta, albo libacje z miodu i oliwy. Do ich grot zanoszono ciastka, owoce, winogrona, a płatki róży rzucano na wody ich strumieni. Pamięć dobrych boginek trwa do dzisiejszego dnia w Grecji. Na Krecie jest kościół Świętych Dziewic, a niedaleko bije źródło, które pozostaje pod ich szczególną opieką, jakby te Dziewice były starożytnymi najadami.

 

 

Nimfy

 

 

PAN

 

PanUrodzony w Arkadii. Przyszedł na świat z nogami i rękami kozła. Uszy miał długie, kosmate, miał długą brodę i cały był porośnięty gęstą sierścią. Jego ojciec Hermes zaniósł go na Olimp, a tam stworzenie weseliło bogów swym wyglądem. Życie na Olimpie nie przypadło mu do gustu i wrócił na ziemię, gdzie mógł skakać po górach niczym młody kozioł. Wyśmiewano go lecz on to ignorował i wyrastał na tęgiego bożka. Był czczony przez pasterzy. Dawali mu w pokarmie miód i mleko kozie, a poza tym bali się go jak ognia. Niekiedy szerzył postrach wśród oddziałów wroga i Ateńczycy przypisali swoje zwycięstwo pod maratonem właśnie jemu. Z wdzięczności wystawili mu kapliczkę na północnym stoku Akropolis. Większe znaczenie bożka nastąpiło po czasie Aleksandra Wielkiego. Ludzie w miastach zatęsknili do pasterskiego życia i na tle tego wszystkiego narodziła się poezja sielankowa. Mniej więcej około tego czasu uległo zmianie samo pojęcie Pana. Filozofowie, na podstawie błędnej etymologii, tłumaczyli imię „Pan" jako "wszechświat" i widzieli w nim jakieś bóstwo rozlane w całej przyrodzie, twórcę i władcę wszechrzeczy.

 

 

SATYROWIE

 

Nie do końca było wiadomo ilu ich jest i skąd pochodzą. Satyrowie mieli nogi kozie, które były zakończone rozszczepionymi kopytami. Po pas byli porośnięci sierścią. Góra ich ciała była ludzka, ale grube, czerwone wargi, capia broda i szpiczaste uszy nadawały ich twarzom zwierzęce wyglądy. Niektórzy z nich mieli na głowie rogi tak jak Pan. Zazwyczaj zabawiali się w lesie z Nimfami. Denerwowali ludzi bawiąc się z nimi i kradnąc pasterzom owce i kozy. Krnąbrni i nieustępliwi, napadali nawet boginie i raz wyrwali Irydzie kilka piór tęczowych z prawego skrzydła. Ich królem, ich władcą, ich ukochaniem był Dionizos, którego dzieckiem nosili na rękach i kołysali do snu graniem na fujarce. On im pozwalał na wszystko i poił winem, którego nigdy nie mieli dosyć. Istnieje dużo posągów, malowideł, płaskorzeźb z wyobrażeniem tych wesołych bożków, którzy tańczą, grają, śpiewają, niosą bukłaki z winem, bawią się jak młode kozły, albo zmęczeni i pijani śpią oparci o pień drzewa, bezwładni, z uśmiechem na grubych wargach. Są oni nam równie bliscy dziś jak przed wiekami. Nieraz w lesie zdaje się, że za chwilę posłyszymy, jak po mchach cwałują kosmate nóżki leśnego licha, które nagle stanie przed nami, jakby uciekło z obrazu Jacka Malczewskiego. I nie dziwi nas, że Kochanowski wprowadził bożka, co miał „twarz nie prawie cudną", i przez jego usta skarżył się na bezmyślne niszczenie lasów w Polsce i głupią pogoń ludzi za pieniądzem.

 

SYLENY

 

Syleny był to początkowo bóstwa rzek i źródeł czczone w Azji Mniejszej u Jończyków i Frygów, którzy przedstawiali te stworzenia pod postacią pół ludzi i pół koni. Ów Marsjas, który tak nędznie skończył, wdawszy się w spór z Apollinem, był jednym z tych jońsko-frygijskich sylenów. Na kontynencie greckim, zwłaszcza w Atenach, sylenowie przyłączyli się do orszaku Dionizosa i tu zmienili nieco swój wygląd, przede wszystkim na bardziej ludzki. Dawano im jeszcze czasem ogony końskie, ale potem zmieszali się zupełnie do niepoznania z satyrami, przyjęli ich skórę koźlą i ich zwyczaje. Skończyło się na tym, że owe bóstwa, niegdyś samodzielne, straciły wszelką indywidualność na rzecz satyrów i został tylko jeden Sylen; o którym mówiono, że był wychowawcą Dionizosa. Sylen był to bożek mądry, który znał przeszłość rozumiał teraźniejszość i spoglądał w mglistą przyszłość. A to, że był wesoły i miły spowodowało, że zapraszano go praktycznie wszędzie. Wyglądał rubasznie, lecz umysł miał żywy, subtelny, stąd bywał częstym gościem na Olimpie, gdzie zabawiał bogów dowcipami, dykteryjkami i wykładem swej wesołej filozofii.

 

 

Bogowie Światła

 

EOS

Różanopalca bogini jutrzenki. Żona człowieka, królewicza Titonosa, była matką Memnona. Eos w sztuce często przedstawiana była niosąca zwłoki Memnona. Poza tym możemy zobaczyć ją na wozie, gdy różanymi palcami otwiera wrota dnia; albo pod postacią nimfy, w wieńcu kwiatów, w ręce trzyma pochodnię i róże sieje po ziemi.

 

HELIOS

 

HELIOSW każdej religii indoeuropejskiej istniał kult słońca, ogromnej, życiodajnej siły zawartej w tej gwieździe. Grecy podzielili królestwo słoneczne na dwoje bogów. Apollo, pan życia i śmierci, wyobrażał dobrą i wielką potęgę słońca; Helios zaś był woźnicą wyjeżdżającym o świcie znad brzegów Oceanu, aby znów o zachodzie, po drugiej stronie widnokręgu, zanurzyć się w falach tej rzeki otaczającej ziemię dokoła i orzeźwić siebie i swoje konie chłodną kąpielą. Zwyczajem było wzywanie Heliosa na świadka jako wszystkowidzące bóstwo i modlono się do niego o wschodzie i zachodzie słońca. W Grecji nie miał on zbyt wielu świątyń i ołtarzy. Jedynie wyspa Rodos oddawała mu cześć przed wszystkimi innymi bogami. U wjazdu do wyspy stał jego posąg, który zaliczany jest do cudów świata zwany jako Kolos rodyjski, cały z brązu, wznosił się na wysokość trzydziestu metrów niby latarnia morska. Stał na dwóch skałach u wjeździe do portu tak, że okręty mogły spokojnie pod nim przepływać. Wewnątrz schody prowadziły na sam szczyt pomnika, skąd roztaczał się rozległy widok aż ku brzegom Syrii. Krótkie było jego istnienie: uległ trzęsieniu ziemi i rozbił się w kawałki, które spadły do morza. Dopiero w r. 651 n. e. Arabowie, którzy zajęli Rodos, sprzedali pozostałe, resztki pewnemu Żydowi; on kazał je z wody wyłowić i wywiózł na dziewięciuset wielbłądach. Heliosa przedstawiano jako pięknego młodzieńca z promienistą koroną na głowie.

 

 

IRIS

Iris jest znana jako pokojówka Hery, która pomaga swej pani przy porannej i wieczornej toalecie i ścieli jej łóżko. Sama nie kładła się nigdy. W pełnym ubraniu kładła się gdziekolwiek i drzemała lub też była czujna na każde wołanie. Miała szerokie skrzydła i latała nawet prędzej od Hermesa. Posyłano ją nieraz na ziemię. Iris jako bogini tęczy łączyła rozpinając siedmiobarwny łuk ziemię z niebem.

 

SELENE

Miała przestronne skrzydła, a blask, który rozsiewała na niebie rodził się z jej głowy i ogarniał całą ziemię. Poświatą swoją ozdabiała wszystkie rzeczy. W połowie miesiąca boska Selene kąpała się w Oceanie i ubrana w szaty świetliste, zaprzęgał jasne rumaki do wozu, z którego lecą dalekie promienie."- Tak śpiewał o tej bogini jeden z hymnów greckich. Powszechnie uważano Artemidę za boginię księżyca, stąd kult Selene należał do rzadkości. W pewnych tylko miejscowościach oddawano jej cześć w przekonaniu, że zsyła rosę, która w porze posuchy jest wybawicielką urodzajów. Podania o niej były skąpe. Najbardziej znany jest mit o Endymionie.

 

WIATRY


Mówiono, że wiatry pochodzą od bogów, ale nie zgadzały się opowieści o ich rodzicach i miejscach przebywania. Boreasz, Notos, Zefir i Euros bogowie czterech głównych wiatrów: północ, południe, wschód i zachód. uchodzili za synów Astrajosa i bogini jutrzenki Eos. Natomiast groźne wichury, wyobrażone pod postacią harpij, potworów o głowie kobiecej i ciele drapieżnego ptaka - były dziećmi Taumasa i Elektry; a te najgorsze, nawałnice, cyklony, trąby powietrzne kręcące statkiem na morzu, póki go nie roztrzaskają o skały przybrzeżne - to potomstwo Tyfona, którego kiedyś Zeus w strasznej walce pokonał. Najczęściej za ojczyznę wiatrów uważano Trację, kraj dzikich gór pokrytych śniegami. W tej krainie przede wszystkim Boreasz miał swój pałac podniebny, a po bokach w jaskiniach mieszkały inne wiatry. Boreasz jest z nich najsilniejszy i najbardziej groźny. Z przeraźliwym wrzaskiem rzuca się na morze, wzdyma fale, rozbija je w białą pianę, niesie burze i mróz, co rzeki lodem ścina. Zefir, który pochodzi ze wschodu jest najbardziej łagodnym wiatrem. Od morza czuć jego wilgotne tchnienie i zwiastuje nadejście wiosny. Za jego sprawą przypływa orzeźwiający chłód w środku lata i pozwala na dalszy rozwój roślin. Zlatuje na swych skrzydłach delikatnych bez szmeru prawie i przesuwa się nad ziemią, jakby ją całował muśnięciem swych ciepłych warg. Kult wiatrów był bardzo rozpowszechniony zwłaszcza wśród rolników i żeglarzy. Składano im w ofierze koguty, czarne barany, budowano świątyńki, kaplice, najchętniej nad brzegiem morza. W sztuce, zwłaszcza w płaskorzeźbach i malowidłach, przedstawiano bądź poszczególne postaci, bądź mity, które się łączyły z bogami wiatrów. Najsławniejszym pomnikiem jest ośmioboczna Wieża Wiatrów w Atenach, ozdobiona fryzem z wyobrażeniem ośmiu wiatrów. W tym budynku mieściło się horologium - zegar wodny, wskazujący dokładny czas. Od Wieży Wiatrów biegnie dziś w Atenach ruchliwa i malownicza ulica Eola.

 

Bóstwa Spraw Ludzkich

 

EIRENE

Zeus i Temida mieli trzy córki zwane horami:

Eunomia - Praworządność
Dike - Sprawiedliwość
Eirene – Pokój

Ta ostatnia była szczególnie czczona w Atenach, gdzie Kimon wystawił jej ołtarz, a później obchodzono jej święto w 16 dniu miesiąca Hekatombajon, czyli z początkiem sierpnia, bardzo uroczyście i z wielu ofiarami. Spełniano je koło posągu bogini, który był dziełem rzeźbiarza ateńskiego Kefisodotosa, ojca Praksytelesa. Artysta przedstawił ją w postaci dojrzałej kobiety trzymającej na ręku roześmiane dziecko ¬ bożka bogactwa, Plutosa; była to jakby ilustracja do słów Pindara, który w jednej ze swoich od nazywa Eirene „matką bogactwa i czarów wiosny". Jej imieniem ozdobił Arystofanes jedną ze swoich najpiękniejszych komedii, poświęconą pochwale pokoju. Eirene, w zmienionej wymowie, trwa do dziś w imieniu Ireny. Rzymianie przejęli ją od Greków i czcili pod łacińską nazwą Pax. Pierwszy Cezar poświęcił jej w Rzymie ołtarz, jego następca, August, szczególnie otoczył ją czcią, a zbudowany przez niego olbrzymi ołtarz, Ara Pacis, zachowany na licznych fragmentach, należał do najpiękniejszych pomników na Polu Marsowym. Na medalach i monetach rzymskich bogini Pax pojawia się z rogiem obfitości i różdżką oliwną.

 

HYMEN

Nie był bogiem od urodzenia, dopiero po śmierci wdzięczność Ateńczyków otoczyła jego pamięć czcią boską. Istnieje pewna opowieść, że pewnego dnia zniknęło z Aten kilka młodych panien, które miały wyjść za mąż. Zostały uprowadzone przez zbójców. W mieście trwała żałoba, i jak niespodziewanie się zgubiły tak też i niespodziewanie się odnalazły, a przyprowadził je odważny młodzieniec Hymenajos. Ateny trzęsły się od okrzyków: „O, Hymen, o Hymenaje!" Odtąd zawsze tym wołaniem odprowadzano do domu nowożeńców. Hymena przedstawiono jako pięknego młodzieńca niemal przypominał kobietę w ręku miał pochodnię, wieniec lub berło.

 

HYPNOS

Hypnos był synem nocy. Brat bliźniak boga śmierci. Jest panem snu i ma władzę zarówno nad ludźmi jak i bogami, ci i ci muszą mu ulec, gdy zasieje wśród nich znużenie. Mieszka na dalekich krańcach zachodu, gdzie nigdy nie docierają promienie słońca. Nad całą okolicą wznoszą się gęste mgły. Wielkiego milczenia nie przerywa żaden zwierz swym głosem ani ptak szelestem skrzydeł. Tylko cichy szmer Rzeki Zapsondania szepce usypiającą pieśń. Tam właśnie jest jaskinia, w której mieszka Hypnos. Przed wejściem do pieczary kwitną maki i niezliczone zioła, z których soku Noc wyciska uśpienie. Nie ma tam drzwi, aby skrzypieniem snu nie płoszyły, nikt nie pilnuje samotnego domu. Pośrodku groty stoi hebanowe łoże, pokryte najbardziej miękkim puchem. Na nim śpi bożek snu, Hypnos. Dookoła niego leżą senne marzenia, naśladujące rozmaite kształty i jest ich tyle, ile ziaren piasku na wybrzeżu morskim. Hypnos w sztuce pojawił się jako młodzieniec delikatnie uśmiechnięty, zwykle trzyma w ręku kwiat maku lub na plecach ma skrzydła.

 

Królestwo Morza

 

PosejdonPo obaleniu Kronosa zostało trzech braci: Zeus, Posejdon i Hades. Po losowaniu Posejdonowi przypadło królestwo morza, ale to mu było za mało. Według niego to mu należała się władza najwyższa, bo jest starszy. Zeus go nie słuchał i ogłosił siebie władcą, a go wyrzucił z Olimpu mówiąc, że jeśli zobaczy go w bramie do Olimpu poszczuje go piorunem. Musiał więc iść na wygnanie między ludzi i wstąpił na służbę u króla trojańskiego, Laomedonta.

Pracował jako prosty murarz przy budowie murów obronnych. Po dziesięciu latach robota była skończona, a Zeus dał się przeprosić i pozwolił mu wrócić do pałacu bogów. Posejdon mógł się więc ożenić. Chciał tego bardzo, bowiem się zakochał. Był pewnego razu na wyspie Naksos, na przyjęciu, które wydawał stary bóg wodny Okeanos, podczas przyjęcia tańczyły córki Okeanosa, a z nich najpiękniejsza była Amfitrytao jasnych warkoczach. Posejdon oświadczył się ojcu o jej rękę i został przyjęty. Niestety panna go nie chciała, czuła do niego odrazę. Posejdon nie był brzydki, ale pomimo potężnej budowy ciała nie mógł uchodzić za ideał piękności. Miał śniadą cerę, włosy zwichrzone i nadmiernie bujne, brodę wiecznie wilgotną i pełną mułu, a oczy jego, palące się złowrogo pod krzaczastymi brwiami, budziły przestrach w lękliwym sercu dziewczyny. Smutny wrócił Posejdon do swego samotnego pałacu w głębinach morza. Wówczas podpłynął ku niemu delfin, najmądrzejszy ze stworzeń zamieszkujących przestworza wód i obiecał Posejdonowi, że sam wszystko pomyślnie załatwi.

Nazajutrz był u Amfitryty i opowiadał jej o niezmiernych bogactwach wszechwładnego pana wodnego żywiołu, o jego posiadłościach, które zdają się nie mieć granic, o dziwnych mieszkańcach morza, co legnie całe u jej stóp i będzie jej cześć oddawało jako swej królowej. Nimfa zamyśliła się, potem zapytała jeszcze o to i owo, a w kilka dni później zasiadła na szmaragdowym tronie obok Posejdona jako królowa morza. Nad morzem panuje władza Posejdona. Zasiadając w swym pałacu wie wszystko co się dzieje na płaskiej powierzchni morza jak i w jego wnętrzu. Gdy wiatry nieopatrznie wzburzą fale, zjawia się Posejdon i jednym spojrzeniem ciemnych oczu uśmierza bałwany, a burze niesforne precz rozpędza. Trójzębem dźwiga okręty uwięzione wśród skał lub osiadłe na mieliznach, a rozbitkom posyła wartkie prądy, które ich niosą do bezpiecznych brzegów. Przed jego gniewem drży ziemia, morze i człowiek rzucony w lichej łupinie na wodne obszary, a on pamięta o malutkim ptaszku, zimorodku. Po słotach listopadowych nastają w grudniu dni ciepłe i łagodne, właśnie w czasie, kiedy samiczka zimorodka wysiaduje jajka w gnieździe pływającym. Dla jej spokoju Posejdon wygładza fale i poskramia wiatry, a okręty burzą zimową zatrzymane w obcych przystaniach, wracają do domów.

Posejdonowi podlegały razem z morzem wyspy, nadbrzeża, przystanie. Straszliwym trójzębem poszarpał lądy i w orał się głęboko w ich ciało tworząc zatoki i cieśniny. Trzęsienia ziemi były objawami jego gniewu. Cała Grecja niegdyś czciła tego boga. Wszystkie miasta portowe posiadały jego świątynie, kaplice, ołtarze. Zwyczajnie składano mu w ofierze konia - białego lub delfina. Ku jego czci odbywały się igrzyska. Posejdon był przedstawiany jako silnie umięśniony starzec o szerokich barach. Z rysów twarzy podobny do Zeusa, miał ten sam majestat w oczach, lecz bardziej groźny. Włosy i broda wyglądały, jakby wiecznie były wilgotne i pełne muszli. W ręce trzymał trójząb.

 


Królestwo Piekła

 

Za wielu, wielu rzekami, za wielu, wielu górami, na ostatnich krańcach zachodu, gdzie ziemia się już kończy, gdzie nigdy nie dociera najsłabszy promień słońca - jest wejście do podziemia, czyli do piekieł. Można się tam dostać jeszcze w innych miejscach, przez rozmaite rozpadliny i jamy, z daleka cuchnące siarką, ale od niepamiętnych czasów wszystkie dusze wędrują do Hadesu przez ową bramę na zachodzie. Po drodze mija się miasto Kimeryjczyków, którzy brodzą wśród mgieł i chmur nieprzeniknionych, a słońce znają jedynie z opowieści. Przed samym wejściem do podziemia roztacza się na kilka mil wokoło smutna równina, porosła z rzadka wierzbami i topolami okrytymi czarną korą. W przedsionku piekła tłoczą się przedziwne i straszne postacie.Za wielu, wielu rzekami, za wielu, wielu górami, na ostatnich krańcach zachodu, gdzie ziemia się już kończy, gdzie nigdy nie dociera najsłabszy promień słońca - jest wejście do podziemia, czyli do piekieł. Można się tam dostać jeszcze w innych miejscach, przez rozmaite rozpadliny i jamy, z daleka cuchnące siarką, ale od niepamiętnych czasów wszystkie dusze wędrują do Hadesu przez ową bramę na zachodzie. Po drodze mija się miasto Kimeryjczyków, którzy brodzą wśród mgieł i chmur nieprzeniknionych, a słońce znają jedynie z opowieści. Przed samym wejściem do podziemia roztacza się na kilka mil wokoło smutna równina, porosła z rzadka wierzbami i topolami okrytymi czarną korą. W przedsionku piekła tłoczą się przedziwne i straszne postacie.

Tam Smutek przechadza się w gronie swych sióstr, Trosk. Blade Choroby i wynędzniała Starość, i wiecznie dygocąca Trwoga i obdarta Nędza snują się po wilgotnych kątach. Praca ze Śmiercią rozmawia, Wojna idzie pod rękę z Niezgodą. Nieco dalej, na otwartym dziedzińcu, rośnie wiąz ogromny, w którego gałęziach siedzą Sny i Marzenia. Pod drzewem leży stu ręki olbrzym Briareus, straszliwy w swej bezczynności. Odtąd zaczynają się błota i grzęzawiska Acherontu (rzeka boleści), którego wody łączą się ze strumieniami Styksu. Największa z rzek piekielnych opływa dziewięć razy całe podziemie. Na jej czarne, nieruchome wody przysięgają Olimpijczycy. Jednym ramieniem wylewa się Styks w koryto Kokytosu (rzeka lamentu), od którego początek bierze Lete - rzeka zapominania. Kto z nspan style=iej napije się wody, traci pamięć wszystkiego, co widział i przeżył na ziemi.

Dusza chcąc dostać się do świata umarłych musi przepłynąć te wszystkie rzeki. Ale sama tego uczynić nie może, bo nie starczyłoby jej sił, choćby płynęła tysiące i tysiące lat. Trzeba więc prosić Charona, żeby przeprawił na tamtą stronę. Brzydki i niechlujny dziad, zrzęda i gbur, syn Nocy, stoi w czarnej łodzi i żerdzią odpycha garnący się ku niemu tłum dusz. Wpuszcza tylko tych, którzy mają czym zapłacić. Za przewóz bierze niewiele: obola, drobny miedziany pieniążek. Ale należy go mieć przy sobie, bo Charon jest nieubłagany i gotów biedną duszę zostawić nad brzegiem Styksu, gdzie błąkać się będzie przez wieczność całą, bez celu. Dlatego nieboszczykowi; przy pogrzebie, wkłada się w usta monetę. Przeprawione na drugi brzeg dusze zbierają się w gromadkę, struchlałe i drżące. Bo oto wychodzi naprzeciw Kerberos (Cerber), potworne psisko o trzech paszczach. Już z daleka słychać jego szczekanie, które chrapliwym zgiełkiem napełnia mroczne pustkowia. Trzeba mu rzucić ciastko pieczone na miodzie, aby był spokojny. Zresztą można się go nie obawiać: dla wchodzących jest bardzo uprzejmy.

Ale niech kto spróbuje oszukać jego czujność i uciekać z powrotem na ziemię, wtedy jest straszny. Rzuca się na swoją ofiarę, przewraca ją, tłamsi łapami, szarpie i wlecze w najgłębsze czeluście piekieł. Królestwo cieniów to nieobeszła równina, chłodna i martwa, po której szamocą się ostre wiatry, pędzące tam i sam mdłe dusze. Chodzą po niej umarli, a każdy z nich ma wyznaczone sobie miejsce, drobno skarżą się duszyczki niemowląt, osobno błądzą nieszczęśliwi, którzy padli ofiarą niesprawiedliwych sądów. Bardziej odludne okolice zamieszkują samobójcy, a po ścieżkach zapomnianych włóczą się ci, co umarli z miłości nie odwzajemnionej.

Gdzieś słychać nieuchwytny szczęk broni: to wojownicy, zabici na polu walki, ćwiczą się dalej w rzemiośle żołnierskim; tam znów cień człowieka, który był rolnikiem, cieniem bicza pogania cienie wołów. Wszyscy czekają na sąd. Oto na podwyższeniu wznosi się trybunał, gdzie siedzą trzej królowie: Minos, Ajakos i rudy Radamantys. Niegdyś sprawiedliwie panowali na ziemi, a po śmierci wola Zeusa ustanowiła ich sędziami podziemia. Przed nimi stają dusze, a oni ważą ich błędy i dobre uczynki. Po wyroku cienie odchodzą tam, gdzie im przeznaczono pozostać na zawsze. Przez wiele krętych dróg, przez moczary i bagna, przez jeziora zastygłe i pustynie tchnące siarką idzie się do zamku pana tych włości Hadesa. Dookoła jeżą się strome skały. Pałac otaczają mury obronne trzykrotnym kręgiem. Pod murami płynie strumień ognisty, Pyriflegeton.

Olbrzymia brama wspiera się na kolumnach diamentowych tak mocno, że żaden z bogów nie ruszyłby jej z zawiasów. Ponad nią dźwiga się żelazna baszta. W przestronnej, czarnej sali stoi złoty tron, a na nim zasiada bóg Hades w zębatej koronie na głowie, z berłem w prawej dłoni, obok swojej małżonki, Persefony. Spiżowe ściany powtarzają głuchym echem wieczny płacz i jęki pokutujących w Tartarze. Tam właśnie, pod zamkiem Hadesa, jest ów złowrogi Tartar, miejsce najsroższych kaźni dla zbrodniarzy. Straż trzymają Erynie, trzy potworne siostry. Uosobienie srogich i nieustępliwych wyrzutów sumienia, ścigają złoczyńców na ziemi i w piekle. Ich czarne szaty rozwiewają się w locie jak skrzydła nietoperza. Z warg sinych spływa im piana, a oddech mają tak zatruty, że którędy przelecą, tam przestają rosnąć kwiaty i zioła i rodzą się choroby. Uzbrojone w węże jadowite i płonące pochodnie, uganiają po Tartarze pilnując, by każdy godnie wypełniał włożoną nań karę.

Pomagają im w tym kery, istoty piekielne. Wiecznie spragnione krwi ludzkiej, wydostają się na ziemię, ilekroć posłyszą odgłos wojny. Gdy żołnierz pada ranny, rzucają się nań, wpijają mu w ciało pazury, chłepcą gorącą posokę, póki dusza z niego nie wyjdzie. Stąd również wychodzi na świat demon Eurynomos, który pożera ciała umarłych, póki nie zostaną z nich nagie szkielety.

Komu trzej sędziowie przyznają, że żył sprawiedliwie, ten odjeżdża na Wyspę Błogosławionych. Za zbliżaniem się do tej krainy wiecznej szczęśliwości ogarnia duszę już z daleka cudownie miłe i wonne powietrze, w którym czuć zapach róż, narcyzów, hiacyntów, lilii, fiołków; mirtu, wawrzynu i kwiatu winnego. Płyną tam rzeki jak kryształ przeźroczyste, łagodne wietrzyki potrząsają z lekka lasem, a w potrącanych gałązkach dźwięczy bez ustanku czarowna pieśń, niby miękkie tony zawieszonej gdzieś piszczałki. Po środku wyspy jest miasto błogosławionych, cale ze złota, obwiedzione dokoła murem szmaragdowym. Bruk w mieście z kości słoniowej, a wszystkie świątynie bogów z berylu, ołtarze zaś z olbrzymich głazów ametystu. Dokoła miasta płynie rzeka wonnych olejów. Mieszkańcy tej krainy, nieuchwytne i nikłe postacie, ubrane w szaty z purpurowej pajęczyny, nie starzeją się nigdy i chodzą spokojni wśród wiecznie trwających jasności zorzy porannej. Panuje tam wieczna wiosna. Kwiaty łąk i cieniste drzewa nigdy nie więdną; winne latorośle dojrzewają co miesiąc, a pszenica rodzi już upieczone bochenki chleba. W tej rozkosznej krainie życie upływa na biesiadach, przechadzkach i zabawach.

Orfeusz był królem-śpiewakiem Tracji, jak król Wenedów u Słowackiego. Tylko że nie był stary. Był młody i bardzo piękny opiewał i grał na lutni tak pięknie, że wszystko, co żyło, zbierało się dokoła niego, aby słuchać jego pieśni i grania. Drzewa nachylały nad nim gałęzie, rzeki zatrzymywały; się w biegu, dzikie zwierzęta kładły się u jego stóp i wśród powszechnego milczenia on grał. Był po prostu czarodziejem i za takiego uważały go następne pok¬lenia, przypisując mu wiele rozmaitych dzieł, w których wykładał zasady sztuki czarnoksięskiej. Żoną jego była Eurydyka, nimfa drzewna, hamadriada. Kochali się oboje bezprzykładnie. Ale jej piękność budziła miłość nie tylko w Orfeuszu. Kto ją ujrzał, musiał ją pokochać. Tak właśnie stało się z Aristajosem. Był to syn Apollina i nimfy Kyreny, tej co lwy jedną ręką dusiła - bartnik zawołany, a przy tym dobry lekarz i właściciel rozległych winnic. Zobaczył raz Eurydykę w dolinie Tempe.

Cudniejszej doliny nie ma w całym świecie, a Eurydyka wśród łąk zielonych, haftowanych kwieciem rozmaitym, wydawała się jeszcze bardziej uroczą. Aristajos nie wiedział, że ona jest żoną Orfeusza. Inaczej byłby, oczywiście, został w domu i starał się zapomnieć o pięknej nimfie. Tymczasem zaczął ją gonić. Eurydyka uciekała. Stało się nieszczęście: ukąsiła ją żmija i nimfa umarła. Biedny był wówczas Orfeusz, bardzo biedny. Nie grał, nie śpiewał, chodził po łąkach i gajach i wołał: „Eurydyko! Eurydyko!" Ale odpowiadało mu tylko echo. Wtedy ważył się na rzecz, na którą nie każdy by się ważył: postanowił pójść do podziemia. Wziął ze sobą tylko swoją lutnię czarodziejską. Nie wiedział, czy to wystarczy, ale nie miał żadnej innej broni. Jakoż wystarczyło. Charon tak się zasłuchał w słodkie tony jego muzyki, że przewiózł go za darmo i bez oporu na drugi brzeg Styksu; Cerber, nawet sam Cerber nie szczekał! A kiedy stanął Orfeusz przed władcą podziemia, nie przestał grać, lecz potrącając z lekka struny harfy, skarżyć się zaczął, a skargi układały się w pieśni. Zdawało się, że w królestwie milczenia zaległa cisza większa i głębsza niż zwykle. I stał się dziw nad dziwy: Erynie, nieubłagane, okrutne, bezlitosne Erynie płakały! Hades oddał Orfeuszowi Eurydykę i kazał ją Hermesowi wyprowadzić na świat z powrotem. I jedno jeszcze powiedział: Eurydyka iść będzie za Orfeuszem, za nią niech kroczy Hermes, a Orfeusz niech pamięta, że nie wolno mu oglądać się poza siebie. Poszli. Droga wiodła przez długie, ciemne ścieżki. Już byli prawie na górze, gdy Orfeusza zdjęło nieprzezwyciężone pragnienie: spojrzeć na żonę, bodaj raz jeden. I w tej chwili utracił ją na zawsze. Hermes zatrzymał Eurydykę w podziemiu, Orfeusz sam wyszedł na świat. Próżno się wszędzie rozglądał: nigdzie jej nie było.

Nadaremnie dobijał się do bram piekieł: nie wpuszczono go po raz wtóry. Orfeusz wrócił do Tracji. Skargami swymi napełniał góry i doliny. Pewnej nocy trafił na dziki, rozszalały orszak i obłąkane menady rozerwały jego ciało na sztuki. Głowa spadła do rzeki i mimo że była już zimna i bez życia, jeszcze zmartwiałymi ustami powtarzała imię Eurydyki. Popłynęła aż do morza i zatrzymała się na wyspie Lesbos. Tu ją pochowano i na jej grobie powstała wyrocznia. Muzy, którym Orfeusz wiernie służył przez całe życie, pozbierały rozrzucone jego członki i pogrzebały je u stóp Olimpu.Inny był los Aristajosa, który stał się przyczyną śmierci Eurydyki. Był to jeden z tych dobroczynnych przewodników, jacy trafiali się ludzkości w początkach jej bytu. Nauczył ludzi bartnictwa, uprawy winorośli i oliwki, pokazał, jak przyrządzać miód do picia i mleko zsiadłe. Wędrując po świecie miał wiele przygód, złych i dobrych, wreszcie osiadł samotnie w górach, ale pewnego dnia znikł bez śladu. Po jakimś czasie znów się pojawił w innych stronach i tak samo znikł, aby po trzystu latach objawić się w italskim Metaponcie. Zdaje się, że za zezwoleniem Hadesa miał on dar uciekania ze swojego ciała i powracania do niego, ile razy chciał, a w przerwie między jednym a drugim życiem ludzkim jego dusza biegała w postaci jelenia. W końcu znalazł świetlisty spokój wśród gwiazd, gdzie jako Wodnik jest jednym z dwunastu znaków Zodiaku.

 

HADES

HadesHades najbardziej tajemniczy z bogów, rzadko widywany na ziemi. Posiadał czarodziejską czapkę z skóry pas, która czyniła go niewidzialnym. Wiedział, że jego widok sprawia odrazę wśród ludzi, a nawet i samych bogów. W biesiadach na Olimpie nie brał udziału. Czcił go każdy Grek ale w trwodze i w milczeniu. Ludzie starali się nie wymawiać jego imienia. Wszystkie hołdy były oddawane mu w ponurych miejscach gdzie pachniało siarką. Zabijano mu na ofiarę barana o czarnym runie. Krew spuszczano do otworu w ziemie, a resztę zwierzęcia palono w całości, by ktoś, zjadłszy kęs tego mięsa, nie poddał się mimowolnie pod władzę króla piekieł. W Elidzie miał świątynię, która była otwierana tylko raz w roku i tylko i wyłącznie kapłan tam mógł wchodzić. Nie były mu budowane świątynie, ludzie woleliby zostać zapomniani przez tego strasznego boga.

Dopiero około wieku V przed n.e.; pod wpływem misteriów eleuzyjskich, w których go czczono na równi z Demetrą i Persefoną, groźna postać Hadesa nieco wyszlachetniała. Zaczęto mu dawać nowe imię: Pluton, czyli rozdawca bogactw. Stał się jednym z bóstw urodzaju, które sprawia, że ziarno, rzucone na ziemię, nie marnieje, lecz rozwija się czerpiąc soki z wnętrza gleby. Przemienił się wcielenie sił ukrytych, rządzących śmiercią i zmartwychwstaniem. Hades pojawia się w sztuce greckiej bako majestatyczny król siedzący na tronie, z koroną na głowie i z berłem lub widłami w ręce. U stóp władcy łasi się wierny pies, Cerber. Często obok męża siedzi na tronie Persefona trzymająca pochodnię.

Polecamy