Syreny


Syreny są roślinożernymi ssakami, żyjącymi w płytkich wodach mórz tropikalnych. Wielu sądzi, że te właśnie zwierzęta inspirowały legendy o syrenach.

 

Wiara w istnienie syren zaczęła zanikać w późnym okresie elżbietańskim. Francis Bacon i John Donne podali racjonalne wyjaśnienie wielu zjawisk przyrodniczych, łącznie z istnieniem syren. Z czasów wielkich odkryć morskich zachowały się jednak przekazy znaczących żeglarzy o ich osobistych spotkaniach z syrenami.

 

 

Syreny starają się zwabić swym śpiewem Odyseusza i jego załogę, aby ich zgubić. Syreny, przedstawione tu jako boginki morskie, bywają też przedstawione w postaci półkobiety i półptaka.

Żeglarz i odkrywca Henry Hudson (od którego przyjęła nazwę Cieśnina Hudsona), napisał w r. 1608 w dzienniku następującą uwagę: "Dziś rano ktoś z nas zauważył syrenę i zawołał innych, aby przyszli popatrzeć. Wtedy wyszedł na pokład ktoś jeszcze, a tymczasem syrena zbliżyła się do statku i poważnym spojrzeniem popatrzyła na mężczyzn. Trochę później odrzuciła ja fala. Grzbiet i piersi miała od pępka w górę jak kobieta (jak twierdzą ci dwaj, co ją widzieli), była tak wysoka, jak każdy z nas, miała białą skórę i długie czarne włosy. Od pępka w dół miała ogon jak delfin, choć cętkowany, jak makrela. Widział ją Thomas Hilles i Robert Raynar".


Hudson był doświadczonym marynarzem. Z pewnością znał swych ludzi i zapewne nie byłby skłonny uwiecznić bijącego oczy kłamstwa. Z jego notatki wynika, że jego ludzie dobrze znali zwierzęta morskie i to, co widzieli, wydało im się naprawdę niezwykłe.

W roku 1809 szanowany dyrektor szkoły William Munroe napisał długi, szczegółowy list do gazety The Times. Pisze w nim, że w pobliżu Reay w Szkocji widział siedzącą na skale na brzegu morskim syrenę, która właśnie czesała sobie włosy. Nie wiemy co widział William Munroe, ale nie był jedyny. Wielu takich, których "słowa nie można poddać w wątpliwość", widziało to samo, a przy tym dopóki nie przekonali się o tym na własne oczy, "nie chcieli innym wierzyć".

Słynny amerykański kuglarz Phineas T. Barnum (1810-1891), kupił "syrenę", którą pokazywał za szylinga w londyńskiej kawiarni Watson's. Tego strasznego pokurcza zaliczył Barnum między największe dziwy, które zebrał dla swego "Największego Show Świata". 

Stosunkowo niedawno na wyspie Muck, należącej do Hebrydów, pewien rybak widział syrenę, która czesała sobie włosy, siedząc na pływającej skrzynce od śledzi. Nikt aż do śmierci nie potrafił przekonać rybaka, że to nie była surena.

Czterdziestoletni rybak filipiński, Jacinto Fatalvero, spotkał się w roku 1978 w czasie pewnej jasnej, księżycowej nocy z syreną. Więcej o tym wydarzeniu nie wiemy, ponieważ kiedy tą historię opowiedział innym, stał się pośmiewiskiem i przedmiotem prześladowań ze strony dziennikarzy, tak że jest zupełnie zrozumiałe, iż przestał o tym mówić.

Według najbardziej powszechnej teorii, legendy o syrenach mają swe źródło w błędnym rozpoznawaniu ssaków morskich z rzędu syren: diugoni, manatów i wytępionej w XIX w. krowy morskiej, a być może też morsów oraz fok. Nie wyjaśnia ona jednak, dlaczego doświadczeni marynarze, którzy te zwierzęta dobrze znają, widzieli syreny. Według pewnego poglądu legendarna syrena jest podobno potomkiem naszych dalekich morskich przodków. Zapewne coś w tym jest - przecież i embrion ludzi ma skrzela, które po urodzeniu zanikają. Jeśli nie zanikną, trzeba je usuwać operacyjnie.
Niechby jednak syreny były czymkolwiek, ludzie spotykają się z nimi od najdawniejszych czasów do dziś. Możemy się tylko z tego cieszyć, gdyż bez bajek nasza kultura byłaby uboższa.